"Przebrałam się, ogarnęłam włosy i
spojrzałam na zegarek w telefonie. Na wyświetlaczu widać było napis:
"Nowa wiadomość". Od razu kliknęłam "Przeczytaj". Okazało się, że Zuzi
udało się załatwić mi pracę oraz że zaczynam już dzisiaj. Lekko się
pomalowałam z tej okazji i szybko wyszła z domu. Pod barem byłam
wcześniej, żeby Zuzia mogła mi wszystko na spokojnie wytłumaczyć.
Ogromnie się zdziwiłam kiedy przy barze siedział Janek."
(Perspektywa Janka)
Długo nie mogłem zasnąć. W końcu zdecydowałem się, że pójdę jeszcze raz do tego baru, bo ta dziewczyna nie dawała mi spokoju. Dlaczego ona jest tak podobna do Zosi? Po cichu wyszedłem z domu, by nie budzić chłopaków. Droga nie była długa jednak specjalnie ją przedłużałem. Sam nie wiedziałem dlaczego to robię. Wszedłem do baru i zamówiłem szkocką z lodem. Nie miałem ochoty na żadne słabsze drinki. Podczas picia zagadywała mnie jakaś blondynka z wyraźnym nastawieniem na coś więcej jednak ja nie miałem ochoty. Chciałem znowu spotkać Zosię. Nagle drzwi do baru się i wcale by mnie to nie zdziwiło gdybym nie usłyszał dobrze znanego głosu:
-Jejku Zuzka, ale zmarzłam. Chodźmy szybko na zaplecze to wszystko mi wytłumaczysz.- Obejrzałem się w stronę drzwi i zobaczyłem Zosię.
Dziewczyna również zdziwiła się na mój widok jednak nie podeszła do mnie. Wręcz przeciwnie. Wyminęła mnie szerokim łukiem wraz z tą Zuzią i poszły na zaplecze. Blondynka musiała chyba zauważyć zdziwienie na mojej twarzy, bo dała sobie spokój ze mną i od razu zaczęła rozmawiać z szatynem siedzącym w kącie pomieszczenia. Nie mogłem uwierzyć, że znalazłem Zosię. Przecież tyle jej szukałem. Wypiłem całego drinka jednak czekałem na możliwość choć chwilowej rozmowy z dziewczyną. Ona musiała mi powiedzieć co się stało, dlaczego wyszła i się nie pożegnała, dlaczego mnie zostawiła. Myślałem, że coś do mnie czuła. "...Ona nie jest w stanie nikogo pokochać..." przypomniałem sobie słowa matki Zosi oraz to, że nie odpowiedziała na moje pytanie odnośnie jej uczuć. Może nic do mnie nie czuła i nie umiała mi tego powiedzieć? Cholera co ta dziewczyna ze mną zrobiła? Zachowuje się jak jak jakaś baba. Miałem zamiar już wychodzić z baru kiedy obie dziewczyny wyszły z zaplecza. Zuzia stanęła za barem a Zosia wzięła się za znoszenie szklanek z sali. Chciałem porozmawiać, ale ta widocznie mnie unikała. Więc postanowiłem zaryzykować.
-Hej. Mogę prosić jeszcze jednego drinka?- Spytałem dziewczyny za ladą.
-Pewnie.- Zuzia miała już widoczną wprawę w tworzeniu trunków, bo po niecałych kilku minutach miałem przed sobą napój.
-Dzięki. Długo tu pracujesz?- Spytałem z czystej ciekawości, głównie żeby podtrzymać rozmowę.
-No już jakiś czas. A ty podrywasz każdą dziewczynę jaką spotkasz?- Barmanka uśmiechnęła się i zaczęła układać coś za ladą.
-Nie, nie każdą. Tylko te co mi wpadną w oko.- Puściłem do niej oczko na co Zuzia się szerzej uśmiechnęła.
-A tak w ogóle to Janek jestem.
-Zuzia.- Dziewczyna obsłużyła kolejnego klienta i wróciła do rozmowy ze mną.
-Słuchaj wiem, że znamy się krótko, ale mam prośbę.
-Sorry, ale ja nie idę do łóżka z pierwszym lepszym.- Twarz dziewczyny była obojętna na co się uśmiechąłem.
-Nie o to mi chodzi. Bardziej o tę kelnerkę.
-Co z nią jest nie tak?- Dziewczyna widocznie się zainteresowała.
-Cóż. No ładna jest i chciałbym się z nią umówić. Wiesz może o której kończy zmianę?
-Słuchaj. Zulka nie da się tak łatwo. Wierz mi, znam ją już kilka dobrych lat. Poza tym nie lubi takich nachalnych typów.- Tutaj na chwilę przerwała.- Ale jeśli bardzo ci zależy, żeby próbować, to myślę, że koło drugiej powinna wychodzić. Jest tu nowa, więc szef nie będzie chciał jej za długo trzymać na razie.- Spojrzałem na zegarek. Do drugiej zostało jeszcze dziesięć minut. Wypiłem powoli drinka. Oddając szklankę barmance zauważył, że ta woła Zosię. Chwilę rozmawiały i po chwili ta druga poszła na zaplecze.
-Dzięki Zuzia. Jak coś to będę częściej tu wpadać.- Mrugnąłem do dziewczyny, na co ta się uśmiechnęła. Zapłaciłem jej ze sporym napiwkiem i wyszedłem na dwór. Była zimna noc, ale mimo to alkohol nadal dawał złudne uczucie ciepła. Patrzyłem w niebo, kiedy z lokalu wyszła Zosia.
-Zosiu, możemy porozmawiać?- Dziewczyna, nie patrząc na mnie, szła dalej przed siebie.
-Zosia! Zaczekaj! Zosiu!- Dogoniłem ją i złapałem za nadgarstek.
-Proszę porozmawiaj ze mną. Wytłumacz mi. Wytłumacz dlaczego wyszłaś bez słowa. Dlaczego tak po prostu zniknęłaś?- Zadawałem pytania do pleców Zosi, nadal trzymając ją za rękę. Staliśmy tak w milczeniu. Zaczął padać śnieg. Dziewczyna wyglądała pięknie. Nagle zaczęła wyrywać swoją rękę.
-Zostaw mnie w spokoju!- Krzyknęła Zosia, na chwilę odwracając się w moją stronę i pokazując mi swoje łzy. Zamurowało mnie na ten widoki puściłem jej rękę. Dziewczyna czując to od razu zaczęła biec. Chciałem pobiec za nią, krzyknąć. Ale nie mogłem się ruszyć. Zosia, moja Zosia, płakała i to przeze mnie.
(Perspektywa Zosi)
Nie wierzę. Nie wierzę. Nie wierzę. Nie wierzę! Co się ze mną dzieje? Najpierw rodzice, potem to pytanie Janka, odwiedziny grobu babci, praca, spotkanie Zuzki, a teraz? Teraz jestem tchórzem, cholernym tchórzem, który nie umie nawet wyrażać swoich uczuć. Łzy ciekły mi po policzkach strumieniami. Biegłam przed siebie nie do końca wiedząc gdzie. Nie mając już sił upadłam na śnieg i zaszlochałam. Dlaczego moje życie jest takie beznadziejne? Dlaczego?
-Kurwa mać!- Zaklnęłam dość głośno. Czułam słoną ciecz na policzkach, która mimo mrozu, ciągłe płynęła. Miałam już dość życia. Chciałam z tym wszystkim skończyć. Jak zawsze pod klapką telefonu nosiłam żyletkę. Zaczęło się kiedy byłam mała i koleżanka w podstawówce mi ją dała. Wyjęłam delikatnie ostrze. Poczułam zimno metalu, kiedy położyłam sobie żyletkę na dłoni. Zamknęłam na chwilę oczy, które szczypały od płynących łez. Chciałam już wziąć ostrze i naciąć skórę, kiedy nagle ktoś mnie mocno przytulił. Byłam bardzo zdziwiona. Czyjaś ręka wzięła z mojej żyletkę. Widziałam krople krwi ściekające po zaciśniętej ręce. Nic nie rozumiałam.
-Jesteś naprawdę głupia, jeśli myślałaś, że ci pozwolę. Masz żyć, rozumiesz?
Hejka!
Zachęcam wszystkich, którzy przeczytają do komentowania. Również z okazji trwających Świąt ślę Wam trochę spóźnione życzenia:
-zdrowia,
-szczęścia,
-pomyślności,
-spełnienia marzeń,
-wszystkiego, co dla Was jest ważne.
Proszę również o sugestie, kto według Was, ratuje Zosię? I czy w końcu ułoży się między nią a Jasiem? Ciąg dalszy już wkrótce!!!
piątek, 25 grudnia 2015
poniedziałek, 14 grudnia 2015
Rozdział 19
Ze specjalną dedykacją dla Firanka.Natalia
"Kiedy młoda dziewczyna przyniosła nam alkohol,
usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła i wyzwiska chyba kierownika.
Niezbyt się tym przejęliśmy. Po jakimś czasie byliśmy już trochę
wstawieni, ale mimo to zauważyłem zmianę barmanów. Zauważyłem również,
że dziewczyna za ladą wyglądała identycznie jak Zosia oprócz jednego
szczegółu. Zosia nie miała na szyi tatuażu"
(Perspektywa Jasia)
Wpatrywałem się w dziewczynę przez kilka dobrych minut. Artur rozmawiał z jakąś nowo poznaną blondynką a Marcin pił kolejny kufel trunku. Mnie jednak to nie obchodziło. Po chwili do dziewczyny podszedł młody, wysoki blondyn. Barmanka, widząc go, uśmiechnęła się szeroko i przytuliła się. Głupio mi było patrzeć jak ta laska obściskuje się z tym typkiem dlatego odwróciłem na chwilę wzrok. Dopiłem piwo i znów zainteresowałem się dziewczyna za ladą. Z rozmowy usłyszałem, że ma na imię Zuzia i pracuje tutaj od dość długiego czasu. Alkohol działał na mnie trochę słabiej, więc zacząłem dostrzegać różnice między nią a Zosią. Mimo wszytko było ich sporo. Nad ranem wróciliśmy z chłopakami do mnie do domu, żeby się przespać kilka godzin. Marcin z Arturem spali po kilku minutach, ja natomiast myślałem o dziewczynie z baru.
(Perspektywa Zosi)
Mimo godziny 8 musiałam przed powrotem do domu jeszcze posprzątać stoliki i blaty. Kiedy już wszystko było skończone, wyszłam na dwór i udałam się do domu po skrzypiącym śniegu. Wiedziałam, że za pracę w tej pizzerii nie będę mieć za dużo pieniędzy, ponieważ matka z ojcem wezmą sobie znowu jakąś część z mojej wypłaty. Dziś 25 listopada. Za miesiąc są święta. Chciałabym móc je spędzić jak kiedyś w rodzinnym gronie. Chociaż wiedziałam, że nie mam na to co liczyć. Moi rodzice nie praktykowali czegoś takiego. Ale z babcią. Z nią było coś innego. Zawsze był karp i makiełki, do tego piękna choinka, czasami z jakimś prezentem... To były czasy. Matka miała rację. Nigdy nie byłabym w stanie kogoś pokochać. Jaś był dla mnie kimś ważnym, ale nie wiem czy to była miłość. Nie byłam mocno zmęczona więc weszłam do baru. Usiadłam przy stoiku i zamówiłam sobie małą szklankę miodu pitnego. Miałam szczęście, bo dzisiaj nikt mi nie sprawdzał dokumentów. Piłam powoli trunek, który dawał złudne wrażenie ciepła, kiedy do knajpy weszła dziewczyna. Na początku jej nie poznałam. Dopiero jak zdjęła kurtkę i zauważyłam tatuaż na szyi, byłam pewna kim ona jest.
-Zuzka.- Dziewczyna spojrzała w moją stronę z chwilową dezorientacją, jednak po chwili uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mnie.
-Proszę, proszę. Kogo moje oczy widzą?
-Co ty tu robisz? Myślałam, że jedziesz do Anglii.- Byłam zachwycona możliwością spotkania mojej kuzynki Zuzi. W końcu po śmierci babci, była jedyną osobą, która się do nas odzywała od strony mamy.
-Wyjechałam, ale już wróciłam. Musimy się spotkać i pogadać, ale to jak będę po pracy.
-Pracujesz tu?
-No pewnie.- Puściła mi oczko i zaczęła się zbierać w stronę wejścia na zaplecze.
-To dobrze się składa, bo potrzebuje jakąś nocną pracę. Na przykład jako kelnerka.
-Pogadam z szefem i dam ci odpowiedź, dobra? Zapisz mi tutaj swój numer i postaram się odezwać jak najszybciej.- Zapisałam szybko swój numer i pożegnałam się z Zuzią. Zapłaciłam za napój i wyszłam na śnieg. "Dzisiaj był jakiś szczęśliwy dzień dla mnie." pomyślałam. Poszłam tym razem od razu do domu, żeby wziąć prysznic i odpocząć chwilę. Przywitałam się z matką i ojcem, a po chwili rozmowy udałam się do pokoju. Wzięłam rzeczy na przebranie i poszłam się wykąpać. Mój prysznic trwał dość krótko. Przebrałam się, ogarnęłam włosy i spojrzałam na zegarek w telefonie. Na wyświetlaczu widać było napis: "Nowa wiadomość". Od razu kliknęłam "Przeczytaj". Okazało się, że Zuzi udało się załatwić mi pracę oraz że zaczynam już dzisiaj. Lekko się pomalowałam z tej okazji i szybko wyszła z domu. Pod barem byłam wcześniej, żeby Zuzia mogła mi wszystko na spokojnie wytłumaczyć. Ogromnie się zdziwiłam kiedy przy barze siedział Janek.
_______________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________________
Witam!
Przepraszam za tak długą przerwę i za krótki rozdział. Nie jestem z niego zbytnio zadowolona. Postaram się żeby teraz rozdziały pojawiały się częściej, jednak liczę na komentarze, ponieważ one dodają mi skrzydeł. Z góry proszę tez o wyrozumiałość, bo wielkimi krokami zbliżają się święta i koniec półrocza, więc pewnie wiele osób (w tym ja) ma wiele pracy. Później nie powinno być już problemów :)
Bardzo serdecznie Was Wszystkich pozdrawiam.
Neko =^.^=
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
