-Znajomi mówią do mnie Keri, miło mi cię poznać.- Brunetka uśmiechnęła się zza szklanki.
-A to jest Zosia, moja..."
(Perspektywa Zosi)
Moja co? Kim tak naprawdę dla niego jestem?
-To twoja dziewczyna tak?- Zapytała Keri z uśmiechem.
-To nie tak. -Janek widocznie się zmieszał i spuścił wzrok.
-Taaaak! Wiedziałam! Mały Jaś się zakochał.- Była widocznie szczęśliwa.
-Keri przestań.- Jaś był uroczy jak się złościł. Uśmiechnęłam się i poszłam zrobić sobie herbaty. Tamta dwójka sprzeczała się o coś w salonie. Widać było, że to rodzina. Ktoś zapukał do drzwi. Jasiek nadal kłócił się ze swoją kuzynką, więc poszłam otworzyć. Stanęłam przed drzwiami i już miałam nacisnąć klamkę, gdy usłyszałam jakiś dziwny szczęk po drugiej stronie. Zawahałam się chwilę i w kocu otworzyłam. Poczułam okropny ból w brzuchu. Automatycznie dotknęłam go ręką i poczułam coś lepkiego, ciepłego. To była krew. Zawsze mdlałam na widok krwi i tak było też tym razem. Jeszcze przez chwilę słyszałam kłótnię w salonie, a potem uderzyłam o podłogę. Później nie pamiętam nic. Przez mgłę słyszałam sygnał karetki, następnie znowu cisza i ciemność.
*2 tygodnie później*
Obudziłam się w szpitalu. Wywnioskowałam, że tam byłam, bo wszystkie ściany były białe. Miałam podpięte do siebie jakieś kabelki. Chciałam się podnieść, ale poczułam ból w brzuchu i opadłam na poduszkę. Do pokoju weszła pielęgniarka. Sprawdziła moje parametry i już chciała odejść, gdy szeptem zapytałam:
-Przepraszam, co ja tu robię?- Kobieta widocznie nie dosłyszała, bo podeszła bliżej.
-Coś się stało?- Była zmartwiona. Powtórzyłam swoje pytanie.
-Cóż.. trafiła pani do nas z raną postrzałową...
-Jaką raną postrzałową?- Przerwałam jej swoi pytaniem. Nagle przypomniałam sobie co się stało. Odruchowo dotknęłam brzucha. Niespodziewanie do sali wszedł Jaś.
-Zosia...
(Perspektywa Jasia)
Podczas mojej kłótni z Klaudią usłyszałem trzask. Szybko wstałem i poszedłem do drzwi. Zobaczyłem tam nieprzytomną Zosię, która krwawiła z brzucha. Zadzwoniłem po pogotowie. Okazało się, że to rana postrzałowa. Przyrzekłem sobie, że zabiję tego kto to zrobił, Zabrali ją do szpitala. Codziennie ją odwiedzałem jednak nadal była nieprzytomna. Po 2 tygodniach, gdy otworzyłem drzwi do jej sali Zosia rozmawiała z pielęgniarką.
-Zosia...- to było jedyne co mogłem powiedzieć.
-Jasiek.- Szepnęła. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Poczułem, że po policzku spływała mi pojedyncza łza. Dziewczyna całkowicie się rozpłakała.
-Kocham cię, Zosia.
- - - - - - - - - - - - - - - -
Witam!
Jak Wam się podoba?
Piszcie w komentarzach jak myślicie, kto postrzelił Zosię?
I czy według Was Klaudia "Keri" namiesza w fabule?
Komentujcie, bo to dodaje weny :)
- - - - - - - - - - - - - - - -
Keri najpewniej namiesza. Jak mogłaś przerwać w takim momencie ???
OdpowiedzUsuń