wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 8

"-Do szkoły cię nie zawiozę, do domu nie chcesz jechać, a więc zostaje tylko...-Urwał dając mi do zrozumienia co ma na myśli. Kiwnęłam głową pokazując, że się zgadzam."


Pojechaliśmy do niego do domu. Co prawda nie chciałam mu się narzucać, ale nie miałam innego wyjścia. Poza tym on to zaproponował. Jechaliśmy w ciszy. Całą drogę myślałam o tym co się stało. Cholera, zachowywałam się jak idiotka. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o fotel. Pozwoliłam moim myślom płynąc przez mój umysł. Czułam, że o czymś zapomniałam jednak nie mogłam wymyślić o czym. Dotknęłam dłonią medalionu na szyi, który dostałam od babci. Jasiek zatrzymał się pod swoim domem. Wysiadłam z auta i po przejściu progu od razu skierowałam się do pokoju, w którym miałam spać. Słyszałam jak chłopak krząta się jeszcze chwilę na dole, później idzie do swojego pokoju i kładzie się spać. Zaczynało już świtać i dlatego zamiast położyć się do łóżka wyszłam na balkon. Patrzyłam jak świat powoli budzi się do życia. W domu często tak robiłam, by nie słyszeć krzyków rodziców. Po jakimś czasie usnęłam na fotelu balkonowym. Jednak była to tylko krótka drzemka, ponieważ zbudziły mnie wibracje w telefonie. Popatrzyłam na wyświetlacz i zobaczyłam najpierw tylko jeden wyraz: "Ojciec". Później zwróciłam uwagę na "Odrzuć" i "Odbierz". Kliknęłam to pierwsze i wyłączyłam telefon. Ostatnie czego potrzebowałam to rozmowa z tym tyranem. Po tym zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę uda mi się uciec od mojej rodziny i przeszłości. Sama nie wiem kiedy łzy zaczęły spływać po moim policzku.

(Perspektywa Jasia)

Kiedy się obudziłem, czułem tępy ból głowy. Gdy poszedłem do kuchni, by wziąć leki, wyszedłem na chwilę na taras. Zrobiłem sobie spacer wokół ogrodu. Koło płotu popatrzyłem na balkon, na którym siedziała Zosia. Myślałem, że śpi, jednak po chwili zobaczyłem, że wyciera oczy rękawem. Domyśliłem się co to znaczy. Nigdy nie lubiłem patrzeć jak dziewczyna płacze. Jednak wiedziałem, że Zosia jest dość skryta, więc postanowiłem na razie jej o to nie pytać. Wróciłem do domu i zacząłem szykować śniadanie. Gdy kładłem kubki z kawą na stół, zauważyłem, że dostałem sms'a. Wkurzyłem się, gdy na wyświetlaczu pojawił się napis: "Masz nową wiadomość od: Daniel". Jak ten skurwisyn śmiał do mnie napisać. Rzuciłem telefonem o podłogę w chwili gdy Zosia zeszła po schodach. Chyba ją wystraszyłem. Nie miałem ochoty z nią przebywać, więc wyszedłem na taras. Trochę zajęło mi uspokojenie się. Tej dziewczynie należało się jakieś wyjaśnienie. Kuźwa. Odkąd dowiedziałem się, że Daniel jest szpiegiem, ciągle tak reaguje. "Musisz się ogarnąć" pomyślałem. Wróciłem do kuchni. Zastałem Zosię tak jak ją zostawiłem co mnie trochę zdziwiło.
-Coś się stało?-Zapytała i podniosła moją komórkę. Zacisnąłem pięści aż pobielały mi kostki. Dziewczyna to zauważyła, bo szybko dodała:
-Nie musisz odpowiadać. Możesz powiedzieć później jak będziesz gotowy.- Byłem jej wdzięczny, że nie naciska. Usiadła do stołu i upiła łyk kawy. Miała rozczochrane włosy spięte w kok, nie nałożyła makijażu i co ciężko było zauważyć, miała lekko podkrążone oczy. Mimo tego wyglądała bardzo ładnie. Usiadłem koło niej i zjadłem śniadanie. Dopiero po jakimś czasie byłem gotowy by przeczytać wiadomość od Daniela. Przeprosiłem Zosię i wyszedłem na taras. Na ekranie było napisane: " Masz 3 nowe wiadomości." Otworzyłem skrzynkę i zauważyłem sms'a od Artura, Daniela i od jakiegoś nieznanego numeru. Mój przyjaciel chciał się dowiedzieć, kiedy znowu idziemy na piwo. Szybko mu odpisałem, że ja na jakiś czas muszę spasować, ale spokojnie odrobimy to. Następna w kolejce była wiadomość Daniela. Pytał o naszą znajomość. Zapewniał, że już z tym wszystkim skończył itp. Każdy sms od niego wyglądał podobnie. Na koniec przeczytałem wiadomość od nieznanego nadawcy. Było tam tak napisane:
"Hej! :) Wiem dawno się nie odzywałam. Piszę, ponieważ niedługo wracam z Holandii. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że się u ciebie zatrzymam? Z góry przepraszam za kłopot i dzięki za pomoc. Mam u ciebie dług. Jakby co przyjadę w poniedziałek :) T.N.U.K. Keri :D".
Długo się zastanawiałem, kim jest Keri i co oznacza ten skrót. W końcu mi się przypomniało. T.N.U.K. znaczyło twoja najukochańsza kuzynka, a Klaudia całej rodzinie i znajomym kazała nazywać się właśnie Keri. Nie miałem z nią kontaktu od kilku lat. Ciekawe dlaczego postanowiła wrócić do Polski. Wróciłem i zobaczyłem Zosię, która wpatrywała się w telefon, który najwyraźniej wypadł jej z ręki.

(Perspektywa Zosi)

Jaś wyszedł do ogrodu a ja w tym czasie skończyłam jeść i posprzątałam po śniadaniu. Poszłam do pokoju, włączyłam na chwilę telefon i zeszłam z nim na dół. Oprócz kilkunastu połączeń od ojca nie zauważyłam nic ciekawego. Gy miałam z powrotem wyłączyć telefon dostałam wiadomość. Nie miałam zapisanego tego numeru, ale wydawał mi się znajomy.Treść była następująca:
"Cześć kochanie. Pamiętaj ja nigdy sobie ciebie nie odpuszczę. Kocha cię. Twój D." Po przeczytaniu tego upuściłam telefon, ale się tym nie przejęłam. Jak on mnie znalazł? Przecież mu nic nie mówiłam. Miałam miliony myśli. Nie zauważyłam nawet kiedy Jasiek wrócił do domu. Nie przejmując się tym co robię, wyszłam z domu. Byłam już koło ulicy gdy usłyszałam pisk opon, który wyrwał mnie z otłumanienia myślowego.

4 komentarze: